Skip to content

Intonacja – wywiad z Marianem Krawczykiem cz.1


marianMarian Krawczyk
jest koncertowym technikiem fortepianów. Posiada wiele certyfikatów świadczących o ukończeniu prestiżowych kursów i szkoleń takich jak Akademia Steinwaya, Seminarium Bösendorfera, czy Akademia Yamahy.

Pobierał również nauki od techników światowej sławy producentów – Kawai, Bechstein. Pierwszą fachową wiedzę nabył w Technikum Budowy Fortepianów w Kaliszu, po czym kontynuował edukację na Akademii Muzycznej we Wrocławiu. Dziś pracuje w zawodzie już od ponad 20 lat. Przez ten czas zdobył imponujące doświadczenie i zyskał uznanie wielu pianistów.

W wywiadzie odpowiada na pytania z dziedziny intonacji – czym jest, co można dzięki niej osiągnąć, jakie błędy popełniają stroiciele i w końcu dlaczego wartą ją wykonywać.



Słyszałem, że w pracy stroiciela najbardziej lubi pan zabieg intonacji, zgadza się?

Tak. To jest coś, co jakiś czas temu odkryłem zupełnie mimochodem jeśli chodzi o specjalizację w przygotowywaniu fortepianów. Okazało się, że to jest coś w rodzaju mojego hobby – konika.

Czym jest intonacja?
Gdyby ująć to jednym zdaniem,

Intonacja jest to generalnie praca nad wydobyciem możliwie najpiękniejszego, najbardziej szlachetnego dźwięku z instrumentu.

Można ją do czegoś porównać?
Intonacja dla fortepianu jest tym, czym make-up dla kobiety. Można mieć ładną opaleniznę, piękną suknię, a dopiero makijaż tworzy to, że widzimy piękną kobietę. Tak samo jest z intonacją w fortepianie. Mamy wymienione struny, wyregulowany mechanizm, nastrojony jest ten instrument, natomiast on jeszcze brzmi kulawo. Chodzi o to, żeby wydobyć z niego, tak jak powiedziałem, możliwie jak najładniejszy dźwięk.

Czym różni się intonacja standardowa od koncertowej?
Można potraktować to jako dwie odrębne rzeczy. Intonację standardową wykonuje się na etapie produkcji. Ma ona zadowolić jak największą rzeszę klientów, czy przyszłych pianistów.

Koncertowa intonacja jest bardziej ukierunkowana do konkretnej osoby, czy sali, gdzie ma stanąć dany instrument. Wykonuje się ją żeby zaspokoić bardzo indywidualne potrzeby.

Co uzyskamy dzięki intonacji?
Moja wizja intonacji zawiera się w trzech głównych punktach. Pierwszym punktem jest bardzo subtelne pianissimo. Pianissimo to możliwie jak najcichsza gra. To musi być wydobycie dźwięku na granicy słyszalności, szmeru. Instrument nie może od razu być ostry, atakować słuchacza ostrym, metalicznym dźwiękiem, tylko tak jak powiedziałem, to musi być szmer.
Drugi punkt to możliwie najcieplejszy, okrągły dźwięk w mezzoforte. Jest to gra na średnim poziomie głośności.
Trzeci punkt to potężne fortissimo z takim, jak to mówię przytupem. Jest to agresywne, głośne granie. Jeżeli fortepian potrafi te trzy rzeczy w sobie połączyć, jest to, z mojego doświadczenia optymalna intonacja. Większość pianistów poszukuje takiej intonacji.

Co można zepsuć wykonując intonację?
Najczęstsze błędy jakie popełniają stroiciele są takie, że wpadają w dwa rowy. Jeden jest taki, że przygotowują fortepian na bardzo miękko, ciepło, a zarazem cicho. Wtedy jest niemożliwe głośne granie. Drugą skrajnością jest intonacja na bardzo ostro. Owszem, wtedy forte jest bardzo nasycone, z kolei niemożliwe jest zagranie ciepłym, subtelnym dźwiękiem.

Kto, kiedy i po co zamawia intonację?
Jeśli ktoś zakupuje, lub zleca do renowacji markowy fortepian taki jak Steinway, Bechstein, Bösendorfer, to jasną rzeczą jest, że taki instrument, czy renowacja kosztują bardzo dużo pieniędzy. Uważam, że bez intonacji taki instrument byłby nieskończony. To jest tak jakby mieć namalowany obraz za ciężkie pieniądze ale bez pięknej ramy. Wtedy to wygląda blado. Tak samo jest tutaj. Co z tego, że w instrumencie będzie wymienionych multum części i materiałów jeśli brzmi kulawo. Dlatego intonacja, moim zdaniem, bez względu na to, kto by nie grał, powinna być wykonana. Jeśli ktoś usiądzie do tego fortepianu, będzie mógł rzeczywiście cieszyć się instrumentem. Ten instrument będzie go wtedy inspirował, a nie że przeszkadzał mu w graniu.

A czy w pianinie mało znanej marki opłaca się wykonać intonację?
Absolutnie tak! Nie ma instrumentu, dla którego nie warto robić intonacji.

banner_intonacja

Dlaczego warto?
Usłyszałem kiedyś takie bardzo fajne zdanie od pewnego dobrego pianisty, że jeśli instrument jest dobrze zintonowany, to on czuje, że ten fortepian go pociąga, inspiruje. Kiedy natomiast jest kiepsko zintonowany, czy w ogóle nie jest zintonowany, to on musi się zmagać z tym instrumentem, pokonywać wszystkie jego chropowatości i nierówności. W zasadzie cały jego wysiłek idzie w takim kierunku, żeby te niedoskonałości w fortepianie pokonać, zamiast skupić się na tym jak możliwie najlepiej wykonać utwór.

To jest idea, czy clou intonacji, żeby pianista był inspirowany. To jest jakby taka współpraca – instrument i pianista, żeby nawzajem się nakręcali, napędzali.

Wielokrotnie doświadczałem takich przypadków, czy takich historii, kiedy przygotowałem instrument na koncert, czy na jakiś festiwal. Pianista zasiadał do fortepianu i po pierwszych dźwiękach przeżywał miłe zaskoczenie. Mówił mi, że fajnie się gra, że ładnie brzmi i potem im dłużej grał, tym bardziej był zachęcony.

Takie momenty są dla mnie olbrzymią nagrodą za moją pracę. Przekonuje się wtedy, że nie jest to tylko kolejny wycinek pracy stroiciela ale coś, co rzeczywiście inspiruje pianistów.